Zrazu jeden kolega po zobaczeniu tych fotografii zapytał od razu:
- Skąd ramka czarna z prawej i czarna z lewej tego obrazu?
- Toż to negatyw najprawdziwszy, z lekka przeterminowany ale nadal na światło poprawnie uczulony. Na oko manualnie naświetlany, tradycyjnie użytkowany. Po kolana w śniegu fotografie wychodzone, wypieszczone. Naświetlony negatyw na własnym skanerze na zera i jedynki przetworzony.
Spuścił głowę, cicho się zadumał
- Ho, Ho
On naukowiec to durnowaty na sztukę. Ja artysta chłonny na świat jak gąbka na wodę, tylko woda brudna. Mam wzdęcia, biegunki, katary i wymioty. Wszystkie najgorsze brudy we mnie jak w filtrze oczyszczalni ścieków osadzają się - ludzkie syfy.
We mnie świat prawdziwy. Najprawdziwszy.
On popatrzył, powiedział
- Ty artysta, ja naukowiec. Ja liczby, cyfry a Ty wzruszenia i wyobrażenia.
Zdjęcia z minimalistyczną wkładką tematyczną.
niedziela, 14 marca 2010
Etykiety:
PRZEMYŚLENIA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz