wtorek, 30 czerwca 2009



Odcinek III

W połowie drogi od domu do Blaszaka znajduje się parking. Parking podzielony jest na dwie części. Ścieżka na pierwszym planie prowadzi z parkingu do sklepu. Skośna w jedną stronę prowadzi również do sklepu natomiast idąc w dół można dojść do osiedla domków lub do liceum.
Tędy zawsze się przechodzi idąc dalej: na przystanek autobusowy czy do centrum dzielnicy.
To widok oczywisty, codzienny. Interesujące jest to, że ten widok ma wiele wspólnego z chlebem. Zawsze się podoba, zawsze smakuje, jest cenny i nigdy się nie przejada. A często bywa się głodnym-stęsknionym. Niezwykle trudno byłoby powiedzieć: o znów to osiedle, ten Blaszak, ten parking. Nie jest to przestrzeń prywatna ale określając rejony które przedstawiam, można powiedzieć, że to w pewnym sensie moje podwórko. To miejsce precyzyjniej można by nazwać przestrzenią pół-prywatną. To dla mnie taka rzeczywistość której nadało się pozytywny kontekst oraz została wyposażona w przyjemne skojarzenia na przykład skojarzenie z bliskością domu. Wracają z podróży gdy za oknem pojawia się parking mówi się, no to już jesteśmy prawie w domu i w tym miejscu da się słyszeć dźwięk odpinanych pasów.

Na koniec, jest tutaj ładnie. I bardzo zielono.

Pamiętam zimę, kiedy zgarnięty śnieg przez traktory utworzył kilometrowe zaspy na trawnikach obok parkingu. Padało z przerwami przez kilka tygodni. To mnie bardzo ucieszyło ponieważ, pomyślałem sobie, że wreszcie mamy taką zimę jak mają mieszkańcy górskich rejonów. Śniegu była taka masa, że po pewnym czasie nie mieścił się już na zaspach i był ładowany koparką na ciężarówkę. Wywożono go na okoliczne pola; nie tylko z parkingu ale i okolicznych uliczek. Ale radocha! W inne zimy sąsiedzi zakładali łańcuchy na koła i organizowali kuligi. Wieczorem do samochodu podczepiano kilka sanek. Ulica po której kursował sezonowy kulig w czasie zim nie była często odśnieżana. Ciężar przejeżdżających pojazdów oraz ujemne temperatury powodowały, że śnieg zalegający na ulicy przemieniał się w lód. Kuligi po lodzie suną znacznie wydajniej i efektowniej. Na parkingu odbywało się zawracanie a następnie bitwa na śnieżki. Te zaspy spełniały funkcję baz, które należy obronić lub zdobyć aby znaleźć się w zwycięskiej drużynie. Działo się to dawno. Parking był również miejscem kilku ostatnich spotkań z Adelą w jej różowym aucie. Działo się to już nie tak dawno temu.

Banku w Blaszaku już nie ma, zakończył się rok szkolny w pobliskim liceum jest lato więc większość miejsc parkingowych jest pusta. Lubię robić zdjęcia jak nie ma samochodów.
Choć gdyby stał tam czerwony fiacik 126p lub inne małe auto w głębokiej czerwieni byłby to ciekawy motyw, ale zmieniający zupełnie przesłanie fotografii - odciągający wzrok i myśli od faktycznego tematu zdjęcia. Zdjęcie z autem można by nazwać kompozycją kolorystyczną. Zdjęcie faktyczne jest kompozycją przestrzeni – idealną aby przy jej pomocy sięgnąć do wspomnień.
Nie lubię samochodów. Raz, że bez nich jest czyściej, dwa nie lubię samochodów szczególnie na fotografiach. Są zawsze elementem sztucznym, niedopasowanym do otoczenia. Samochody sprawiają kłopot jeszcze z jednego punktu widzenia, czysto technicznego – ja zawsze przy pomocy programu graficznego zmieniam rejestrację samochodu. Bo a nuż, dojdzie do konfliktowej sytuacji. Jak wygląda na fotografii Krakowskie Przedmieście zastawione autami? Podobnie jak Nikiszowiec.

niedziela, 28 czerwca 2009



Odcinek II

Niedaleko szeregowca w którym mieszkamy stoi Blaszak. Blaszak to budynek w którym znajdują się różne punkty usługowe i sklepy. Na wielu osiedlach w Polsce znajdują się takie budynki. Ludzie mają bliżej niż do supermarketu i lepiej niż tam. Pani Jadzia zawsze zatrzyma ciepły chleb a Pan Antoni z punktu prasa-ksero podyskutuje o tym, jak bardzo nie lubi PiS'u. Wytwarzają się interakcje społeczne. Blaszak na naszym osiedlu jest niczym rynek w mieście. Tutaj zawiązują się dyskusję. Tutaj toczy się życie rozbudowane życie plotkarskie, zwłaszcza wśród sprzedawczyń. To miejsce fizycznie łączące naszą społeczność lokalną.
Wieczorami młodzież w porze letniej przejmuje blaszak lokując się na ławeczkach pijąc piwo i często, zwłaszcza po meczach akcentując swoją miłość do klubu piłkarskiego KSG Górnik-Zabrze. Śpiewają tak: To my chłopcy z Górnika zna nas cała liga, za Górnika, za nasz KSG, pójdziemy aż po życia kres lub tak: Słuchaj Jezu jak Cię błaga lud, zrób z Górnika mistrza, mistrzów zrób. My czekamy już pięćdziesiąt lat, a tu mistrza, mistrza brak, a gdy wreszcie puchar zrobisz ten, całe Zabrze oszaleje wnet, piwo strumieniami będzie lało się, piwo strumieniami będzie lało się.

Na piętrze Blaszaka znajduję się ODK Pulsar czyli Okręgowy Dom Kultury. 7 lat temu, przez pół roku uczęszczałem tam na lekcję gitary. Były nudne. Zrezygnowałem.
Lubię punkt pocztowy w Blaszaku. Z tej Poczty wysłałem najwięcej zgłoszeń na konkursy fotograficzne. Wiele zgłoszeń okazało się owocnych. Zawsze jak tędy przechodzę wspominam przygotowania do wysyłki materiałów konkursowych. Przygotowanie zgłoszenia na konkurs fotograficzny to zadanie do którego trzeba niezwykle przyłożyć. Należy dobrze wypisać kartę zgłoszeniową, opisać każde zdjęcie i każdy cykl. Kluczowym elementem w pracy nad zgłoszeniem jest wybór zdjęć. To zabiera najwięcej czasu. Potem wystarczy nagrać materiały na płytę, zapakować do koperty i wysłać. Pamiętam konkursy na których przyjmowano wyłącznie odbitki. To wymaganie sprawiało najwięcej kłopotu i stresu. Nigdy nie miało się stuprocentowej pewności, że odbitki dotrą w stanie nienaruszonym. To było uciążliwe psychicznie.

Dalej za pocztą znajdowała się placówka dużego banku. Placówka została zlikwidowana ze względu na zbyt mały prestiż tego miejsca i okolicy. Obecnie placówka mieści się na głównej ulicy w dzielnicy Nowy Bytom, naprzeciwko Urzędu Miasta Rudy Śląskiej. To nasze Financial District, Wall Street. Na ulicy Niedurnego rozlokowało się jeszcze 12 innych banków. W miejscu gdzie był bank na razie nie ma nic. Nikt widocznie nie chce wynająć tej powierzchni.

W Blaszaku mieści się również sklep Społem. Na Śląsku mówi się: Społem, społem aż się wyspołem. Od 12 lat kilkukrotnie zmieniła się ekipa sklepu. Nieuczciwi klienci podkradali artykuły. Konsekwencje ponosiła załoga sklepu. Sam sklep jest w porządku. Parę lat temu zainstalowano klimatyzację. Jakościowe towary można kupić w niskich cenach. Również tutaj można zaopatrzyć się w najlepszy chleb na świecie: Chleb Śląski z piekarni Społem sprowadzany z innej dzielnicy Rudy Śląskiej, Goduli.

Obecnie, na szczęście Blaszak przechodzi gruntowny remont. Był strasznie zaniedbany. To pierwszy remont na taką skalę od czasu wybudowania pod koniec lat 80'. Będą remontować 3 miesiące.

piątek, 26 czerwca 2009



Nowy cykl.
Będzie to odcinkowy esej o mojej najbliższej okolicy uzupełniony fotografiami. Zdjęcia do tego eseju zrobiłem w jeden dzień. Historie które opowiem powstały na przestrzeni kilku lat.

Ruda Śląska, widok z mojego pokoju. Okna są skierowane na południowy-wschód ze wskazaniem na wschód. Co rano mam piękne słonce. Łóżko stoi na przeciwko okna. Zimą szczególnie gdy temperatura spada znacznie poniżej zera pokój szybko się nagrzewa a latem kiedy słońce zachodzi po drugiej stronie budynku panuje relaksujący chłodek. Po prawej nasz mały ogródek w którym rosną tylko kwiaty i jedno drzewo owocowe: brzoskwinia. Na środku Mama zainstalowała fontannę. Nie grillujemy zbyt często. Kiedy się tutaj wprowadzaliśmy, 15 lat temu wszelka roślinność nie przekraczała 2 metrów wysokości. Dziś ma się wrażenie jakby domek był usytuowany w lesie. Jedno z drzew upatrzył sobie miejscowy kos. Kiedy zaczyna śpiewać rano oznacza to że, zaczyna się świt. Kiedy zaczyna śpiewać po południu jest to sygnał, że bliża się zachód słońca. Śpiewa codziennie z wyjątkiem pory zimowej siadając zawsze na tej samej roślinie. Magnolia widoczna po prawej była ulubionym miejscem zabaw naszych trzech kotów. Wspinały się na sam szczyt aż gałązki uginały się pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. Tak długo wisiały na przednich łapach aż nie mogąc dłużej się utrzymać spadały łapiąc się po drodze innych gałęzi. Wspinały się tak, że wyraźnie dało się słyszeć drapanie, a gdy się lepiej przyjrzało tym zabawom można było dostrzec odpadające małe fragmenty kory. Bawiły się bardzo energicznie i żywiołowo. Koty parę lat temu zostały otrute przez sąsiadów mieszkających po lewej. Prace ogródkowe które lubię wykonywać to koszenie trawy i podlewanie w upalnie wieczory. Na tym terenie zainstalowaliśmy 8 latarenek z bateriami słonecznymi. Po pochmurnym dniu nie świecą - baterie nie zostały odpowiednio mocno naładowane słońcem.

W lecie najczęściej widok z pokoju zasłania mi pranie. Lubię palić na balkonie papierosy i patrzeć jak sypie śnieg lub pada deszcz.

Tak, tak zdjęcia zrobiłem na Velvii 100. Wszystkie fotografie z tej serii powstały na jednym filmie w jedno popołudnie.

poniedziałek, 22 czerwca 2009


Bardzo stary staroć ale nadal gra :)

sobota, 20 czerwca 2009



Mówią, że fotografia cyfrowa zabiła kreatywność gdyż umożliwiła
Wykonywanie nieograniczonej liczby zdjęć. Dodają, że nieograniczona liczba zdjęć spowodowała zatracenie twórczej samokontroli. Podsumowują, że odkąd technika cyfrowa stała się powszechnie dostępna jakoś ogółu fotografii dramatyczne spadła.

Trzeba więc cyfrową fotografię zredukować do analogowych liczb. Aleksander Prugar / Spinacz Spina zaprojektował urządzenie, które rozwiąże problemy przerostu ilości nad jakością. Tym urządzeniem jest standardowa karta CF z ograniczoną liczbą zdjęć możliwych do zapisania. Precyzując, ograniczoną do 36 klatek. Karta działa w taki sposób, że zapisuje tylko 36 zdjęć w formacie JPG, tiff, lub RAW. Po zapełnieniu karty należy umieścić w aparacie następny film-kartę. To, co różni moją kartę od filmu to wielorazowość
Aby odblokować kartę (po przekroczeniu 36 zdjęć) należy fotografie przegrać do komputera oraz kartę sformatować w tymże komputerze. Trzeba działać musowo, zalewają nas terabajtowe tsunami zdjęć. Grozi nam potop.


PS: Powyższy obrazek możesz wyciąć, wydrukować i przylepić na swojej karcie. Nie łudź się, że Twoja karta w tym momencie zacznie działać wg. powyższej specyfikacji. Trzeba jeszcze bardzo chcieć, żeby tak było

piątek, 19 czerwca 2009

Motyw obowiązkowy! Jak nie masz takiego zdjęcia, to jesteś niemodny.
4 tygodnie temu kolacja była skromna.
Silnik transgalaktycznej maszyny której nie umiem obsługiwać.
Może skoczysz po zakupy?

Full trendi po raz przedostatni. Aparat odmówił robienia tak dobrych fotografii.

wtorek, 16 czerwca 2009



Pędzące pejzaże.

niedziela, 14 czerwca 2009

Dlaczego ocet zawsze musi być winny? Może to rzodkiewka?

sobota, 13 czerwca 2009


W tej fotografii najbardziej podoba mi się kompozycja

piątek, 12 czerwca 2009

Koty portowe, solidnie dokarmiane przez stoczniowców.

Kot miejski. Nie wiem gdzie dalej się wybrał.

Napotkanie w Szczecinie koty, którym zrobiłem zdjęcie.

czwartek, 11 czerwca 2009

Ruda Śląska 2004, KWK Bieloszowice

Ruda Śląska 2009, KWK Bielszowice

To samo miejsce, dwie propozycje przedstawienia rzeczywostości.

piątek, 5 czerwca 2009


Mini-seria "A kuku"

PS: Dziś nieznana mi osoba z Wrocławia korzystająca z PC z Windowsem Vistą w środku, łącząca się z Internetem poprzez osiedlową sieć internetową Vectranet wpisała do wyszukiwarki Google taką oto treść:
myśli i rozważania o narodzinach dziecka co spowodowało, że ta, nieznana mi osoba odwiedziła mojego bloga.
Czuję się jak nowonarodzony.

środa, 3 czerwca 2009


Mini-seria "A kuku"

PS: Dziś nieznana mi osoba z Warszawy korzystająca z laptopa z Windowsem XP i Operą w środku, łącząca się z Internetem poprzez GPRS Centertela wpisała do wyszukiwarki na Onecie taką oto treść:
ruda slaska upierdliwy sąsiad co spowodowało, że ta, nieznana mi osoba odwiedziła mojego bloga.
Jest mi niezwykle miło.

wtorek, 2 czerwca 2009


Mini-seria "A kuku"

PS: Dziś nieznana mi osoba z Białegostoku korzystająca z PC z Windowsem XP i Firefoxem w środku, łącząca się z Internetem poprzez Neostradę TP wpisała do wyszukiwarki Google taką oto treść:
prugar blog co spowodowało, że ta, nieznana mi osoba odwiedziła mojego bloga.
Nawet w Białymstoku mnie znają.