środa, 29 lipca 2009



Odcinek VI

Po przerwie reklamowej, kilku przerywnikach wracamy do blokowego, fotograficznego serialu odcinkowego o mojej najbliższej okolicy. Mottem kolejnego odcina będzie zdanie wyrażone przez jedną z emerytowanych nauczycielek tej szacownej placówki: Zawsze tylko prawda, więc także i krytyka.

Szybki wstęp
Pierwsze piętro: Maski załóż! Maski zdejm!
Drugie piętro: Pan chyba jest pijany.
Trzecie: Jak to nie być dumnym Polakiem?

Kiedy byłem w pierwszej klasie LO na planie pojawiły się zajęcia z plastyki. Od razu przypomniałem sobie podstawówkę i niekontrolowane przez nikogo bazgrolenie kolorowymi ogryzkami. Po pierwszych zajęciach plastyki w LO uświadomiłem sobie, że nie będzie to chaotyczne bazgrolenie a malowanie farbami olejnymi (Warto dodać, że farby te nie były nowe a używane, zorganizowane przez panią od plastyki)

Wszyscy ochoczo zabrali się do malowania, choć na początku podchodzono do plastyki sceptycznie. A malowano różnie: kwiatki, koty, konie autoportrety. To się podobało - zrobić coś dla siebie, niebędącego kalką nauczycielskich notatek i fanaberii, nie koniecznie, aby dostać dobrą ocenę. Malowaliśmy co piątek, ale tylko przez dwa lata. Potem plastykę zlikwidowano. To był koniec wszelkiej edukacji artystycznej w LO. To nie władze LO zlikwidowały takie zajęcia, ale durna reforma edukacji.
Pewnie zaraz jakiś obrońca moralności ryknie: Ale w zamian LO organizowało wyjścia do teatru! Ja mu grzecznie odpowiem: były obowiązkowe. Kto nie chodził miał problem. Wyjścia do teatru w ramach krzewienia kultury wśród młodzieży odbywały się, kiedy zaistniały ku temu sprzyjające okoliczności: pojawiła się w kasie wystarczająca ilość darmowych wejściówek albo sztuka została wybrana według niewiadomych kryteriów przez nauczyciela. Obowiązek to obowiązek.

Pani od polskiego była istnym kombajnem nauczycielskim. Kompaktowo i tanio: muzyka, malarstwo, poezja, proza, filozofia, wyjścia do teatru.
Z takimi kompaktowymi rozwiązaniami jest jak z urządzeniami HP „wszystko w jednym”.
Niespodziewanie się dezaktywują, zapominają komend, bez sensu wciągają papier, mają wiele funkcji ale każda z nich działa byle jak a najczęściej się zacinają.

Zabrano plastykę ale jak natura coś zabiera to daje coś w zamian.

Dawniej ludzi, mówiących, że żyjemy w kraju, który nie jest światopoglądowo neutralny i w którym istnieje ogromny nacisk środowisk katolickich uważałem za radykałów.

Muzyki nie było. Plastykę zlikwidowano. Dołożono lekcję religii.

Uświadomiłem sobie, że Ci ludzie w znacznym stopniu mają rację.
I tak chodziliśmy sobie na religię, częściej nie chodząc. Nigdy nie widziałem w sposób bardziej bezmyślny zmarnowanego czasu ani pieniędzy.

Edukacja artystyczna w systemie edukacji nie istnieje. Ale to nie jest problem na dziś
To w niedalekiej przyszłości odbije się taką czkawka, że będzie za późno na reanimacje.
Będziemy żyć w stadzie „chamusiów chuj – kurwa”


Profesor Bralczyk ze 3 miesiące temu w programie „24 godziny” wygłosił płomienną wypowiedz na temat dlaczego matematyka musi być solidnie wykładana i powinna się pojawić na maturze. Argumentował to w taki sposób: język polski jest sposobem na komunikowanie się ludzi, matematyka zaś jest językiem opisywania świata w związku z czym również jest sposobem komunikacji. Profesor o sposobne komunikowania poprzez muzykę czy malarstwo nawet nie wspomniał, to pokazuje jak dogłębnie ignorowany jest problem braku edukacji artystycznej w Polsce.

Szczytem marnotrawstwa było wychowanie seksualne. Kompletne zero merytoryczne. Kiedy proponuje się obowiązkowe uczestniczenie w takich zajęciach 17-18 latkom trzeba być pomylonym.

Denerwowało nauczycielskie rozleniwienie. Bo jak można inaczej nazwać nauczyciela, który od lat z tego samego zeszytu dyktuje uczniom czyjeś notatki?(A w przeszłości zeszyt należał do pilnie prowadzącego notatki prymusa) Można delikatnie dodać - jest ignorantem. A takich niestety było wielu. Jak można wymagać od ucznia skoro najpierw od samego siebie nie wymaga się niczego?

W zasadzie to odechciało mi się pisać o LO bo tyle razy ile wracam to tych czasów tyle razy się denerwuję a nie chce być wnerwiony. Ilekroć przechodzę obok szacownej placówki myślę: oni tam będą siedzieć do końca życia.

Dziś licea są jak edukacyjne fast-foody. W jak najszybszym czasie przemielić jak najwięcej mięsa i uformować w regularne mielone.
Musisz być BMW.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

No i nadal nic o mnie, to sobie poczekam może kiedyś między wierszami...Ta Twoja edukacja w LO musiała dać Ci się mocno we znaki
K.

Spinacz Spina pisze...

już raz było

igorpisuk pisze...

coraz ciekawiej :)- coraz więcej bliskich mi retrospekcji... dorastanie to swego rodzaju koszmar w bajce ;)
pozdro!