poniedziałek, 19 marca 2012

Zapytują o kamerę którą kręcimy to odpowiadam, w skrócie. Notka technologiczna. W Łodzi śmigamy na kamerze ARRI IIc. Początki konstrukcji sięgają 1937 roku. Pierwszą kamerą była wersja nazwana po prostu ARRIflex 35mm. Model "łódzki" to zmodernizowana konstrukcja z 1964 roku. Najważniejsza różnica w porównaniu do poprzedników - większy wizjer i kilka usprawnień technicznych natomiast konstrukcja kluczowych elementów pozostała ta sama.

Kamera charakteryzuję się prostotą konstrukcji, lekkością, możliwością swobodnych zdjęć z ręki, łatwo wymienialną kaszetą, możliwością dokonywania wszelkich napraw tanim kosztem oraz łatwością wymieniania kasety z nowym negatywem (jeden kanał z pętlą). Dobrym pomysłem, zwłaszcza dla reporterów okazało się zastosowanie rewolwerowego mocowania obiektywów, umożliwiającego mocowanie trzech obiektywów jednocześnie. Jedno mocowanie jest wzmocnione - umożliwia przykręcenie obiektywu o dłuższej ogniskowej czyli cięższego niż inne. To ogromne zalety w porównaniu do "profesjonalnych" kamer "analogowych".

Jedynym elementem elektrycznym kamery jest motor napędzający mechanizm przesuwu taśmy, lustra i migawki. Kamera może pracować z prędkościami: 24,25 i 50 klatek na sekundę.

Kamera nie nadaje się do zdjęć dźwiękowych ze względu na głośną pracę silnika i mechanizmu. Dlatego przy zdjęciach dźwiękowych należy zrobić "pilota" dźwiękowego jako dźwięk referencyjny i na jego podstawie zrobić post-synchrony. Pomimo tej niedogodności na popularnej "dwójce" nakręcono Mechaniczną Pomarańczę, Odyseje Kosmiczną, fragmenty Gwiezdnych Wojen czy Ziemię Obiecaną. Kamera była ulubionym narzędziem twórców Nowej Fali którzy byli znudzeni ciężkimi, nie mobilnymi aparatami i studyjnymi wnętrzami. Nowa Fala wyprowadziła film w plener, w miasto intensywnie użytkując rzeczywistość zastaną jako główną scenografię. Właściwości Arriflexa do twórczości wg tych założeń okazały się idealne. Duża część filmów dokumentalnych wyprodukowanych przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie również została nakręcona właśnie tym sprzętem.

ARRI wyprodukował ponad 17.000 tys. egzemplarzy czyniąc ARRIflexa najpopularniejszą kamerą na materiał negatywowy 35mm na świecie. Dziś jedynie dostosowuje się ją do obecnych wymagań. Instaluje się szybsze silniki, przerabia mocowania obiektywów nowych serii, wprowadza się regulowane sektory i kontrolę elektroniczną jednak technologiczny "core" od ponad 50 lat pozostaje taki sam.


Lewy bok. Lupa, starter.
Prawy bok. Pokrętło regulacji sektora, uchwyt do zdjęć ręcznych. Na kasecie licznik naświetlonej taśmy. Mocowanie kompendium
Przód. Rewolwerowe mocowanie obiektywów. Bolce do mocowania kompendium.
Lupa jest wyjmowalna. Po zdjęciu lupy odsłaniany jest widok na mechanizm przesuwu taśmy, kanał i miejsce pętli. W tej lupie tkwi jedyny problem i przyczyna udręki w pracy z ArriFlexem. Lupa jest zaprojektowana dla osób prawo-ocznych. Ja patrzę lewym co powoduję, że nie jest możliwe przyłożenie oka tak by mieć oczekiwany ogląd na sytuację przed kamerą ponieważ kaseta wystaje poza korpus aparatu. Nie znalazłem przedłużacza do lupy.
Otwarta kaseta mieści jedną puszkę materiału czyli 120 metrów. 120 metrów przy prędkości 25 klatek na sekundę odpowiada około 4 minutom filmu. Lewa rolka oddaje negatyw, prawa jest rolką nawijającą.
Puszka negatywu Kodak Vision2. Oznaczenie na puszcze oznacza, że jest to negatyw o czułości 250 do zdjęć przy świetle dziennym (ok. 5500). Na filmie można robić zdjęcia przy świetle sztucznym (3200) po konwersji filtrem niebieskim 80A mocowanym w kompendium lub zafoliowaniem dziennych źródeł światła niebieską folią CT.B
Kompendium. Zadaniem elementu jest osłona obiektywu przed niechcianymi refleksami światła i jego nadmiarem. Element umożliwia mocowanie filtrów.
Prędkościomierz a w zasadzie wskaźnik prędkości klatek na sekundę. Czerwona kreseczka oznacza prędkość filmową 24kl/s
Kamera. Akcja. Włącznik kamery. Moim zdaniem niepraktyczny, działa dość opornie.
Widok na wnętrze kamery po zdjęciu lupy. W widocznym miejscu przechodzi pętla taśmy w kanale.
Matówka widoczna po zdjęciu obiektywu.
Przód po zdemontowaniu wszystkich elementów.

Następnym razem wrzucę kilka zdjęć testowych z Kodaka 250d

1 komentarz:

Matra pisze...

ah, jaki klimat!